Prawda was wyzwoliWyznając grzechy przeciw VIII przykazaniu, nie wystarczy poprzestać na banalnym "oszukiwałem". Warto pomyśleć, dlaczego kłamię? Mniejsze zlo pociąga kłamstwo ze strachu albo nieśmiałości niż z chęci zysku czy odwetu.Prawda wymaga pokory i odwagi. Warto wiedzieć, że najpiękniejsze dzieła ludzkie nie mają, wbrew pozorom, związku z osiągnięciami artystycznymi, sportowymi, naukowymi czy politycznymi. Myślę tu o aktach natury moralnej: odpowiedź miłości na nienawiść - przebaczenie, przyjęcie odrzuconych przez innych - dobro, i przyznanie się do własnych błędów - prawda. Drugi problem dotyczy przekazywania prawdy w sytuacji, gdy istnieje obiektywna powinność jej wyznania, i chcemy to zrobić, ale nie wiemy, kiedy i jak. Trudne są momenty przekazu prawdy na przykład ciężko choremu czy adoptowanemu dziecku. Trudne jest potępienie czyjegoś grzechu. Teologia moralna podpowiada, aby zawsze "czynić prawdę w miłości". Bo prawda i miłość wzajemnie się warunkują. Prawda bez miłości bliźniego jest fanatyzmem. A miłość bez prawdy jest splotem emocji. Dlatego sposób przekazywania prawdy jest bardzo ważny. Nie wolno nikogo poniżać i tlamsić. Nie wolno "wygarniać prawdy", aby odreagować. Ksiądz też powinien pamiętać, że nie wystarczy na ambonie udowodnić wiernym rację. Trzeba ją przekazać tak, aby adresatów nie odstręczyć, aby chcieli do kościoła wrócić. Przez analogię zadaniem lekarza jest zdejmowanie z krzyża, przynoszenie ulgi w cierpieniu, ale nie zastępowanie Pana Boga w wyrokach. Każdy chrześcijanin "jest sługą Słowa Bożego, a nie panem Prawdy". Obowiązkiem każdego chrześcijanina jest troska o delikatne przekazanie pełnej informacji choremu, cierpiącemu czy dotkniętemu nałogiem. Katechizm zaś uczy, że wierni powinni zachęcać chorych do wezwania kapłana i przyjęcia sakramentów pojednania, namaszczenia chorych i Eucharystii (KKK 1516). Zaniedbaniem jest czekanie aż do utraty przez chorego przytomności. Ksiądz Jerzy Popieluszko - duszpasterz średniego personelu medycznego - zobowiązywał do ewangelizacji i wierzących lekarzy, i pielęgniarki, a nawet salowe. Mawiał: "Trzeba poznać chorego od strony światopoglądowej, aby ułatwić posługę kapłańską. Często sam chory nie ma odwagi o nią prosić". Warto wiedzieć, że namaszczenie chorych nie musi być "ostatnie", nie jest "śmiercionośne" (Jk 5,14-15). Po wyzdrowieniu, w nowej chorobie albo w starości można ponownie przyjąć ten sakrament. W bezpośrednim niebezpieczeństwie śmierci mają możliwość uzyskania rozgrzeszenia także osoby żyjące w związkach niesakramentalnych. Wśród skutków specjalnej laski namaszczenia chorych katechizm wymienia powrót do zdrowia, jeżeli miałoby to służyć dobru duchowemu człowieka (KKK 1520). ks. Jan Sawicki
Tekst pochodzi z Tygodnika
|
[ Strona główna ] |
Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty | Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt
© 2001-2024 Pomoc Duchowa |