Rozważania Miłość Modlitwy Czytelnia Źródełko Pomoc Duchowa Relaks Download Cuda Opowiadania Perełki

Oślica Balaama, czyli o kazaniach w kościele

Dlaczego kazania w wielu parafiach kojarzą się ludziom z nudą, rozwlekłością i natrętnym dydaktyzmem? Przecież homilia według greckiego źródłosłowu ma być nawiązywaniem wszelkich kontaktów z ludźmi. Homiletikos to po grecku: miły, towarzyski.

Pewien ksiądz usiadł w konfesjonale w czasie Mszy. Nie miał penitentow, więc trochę z konieczności słuchał kazania kolegi - celebransa. Zdziwienie mieszało się ze złością, gdyż kaznodzieja mylił wątki, popełniał rażące błędy językowe i wydawało się, że nigdy nie skończy. Gdy ksiądz miał już wyjść z konfesjonału, podszedł do niego mężczyzna od początku Mszy stojący w kościele. Jakież było zdziwienie spowiednika, gdy okazało się, że impulsem do pojednania z Bogiem po wielu latach było właśnie to "niefortunne" kazanie.

Historyjka ta uczy pokory i dystansu. Uświadamia, że charakteryzując i oceniając - także krytycznie - kazania, należy uwzględnić odbiorcę - jego sytuację, wrażliwość, emocje. Często bywa przecież tak, że to właśnie my - słuchacze jesteśmy rozproszeni i zamknięci na Słowo. O tym jednak pewnie napisze któryś z księży.

I jeszcze jedno zastrzeżenie. Ze względu na potrzeby tekstu publicystycznego będę używać zamiennie słów kazanie i homilia. Mam jednak świadomość, że ich znaczenia nie są synonimiczne.

WZOROWE, WIĘC TRUDNE

Spróbuję odwołać się do własnego doświadczenia parafialnego, rekolekcyjnego, pielgrzymkowego, a także zawodowego. Pracuję jako polonistka w szkole prowadzonej przez zakonników. Od kilku lat przekazuję moim uczniom także wiedzę z retoryki. Wydaje się, że powinnam w kwestii kazań być specjalistką.

Z kazaniami jest trochę tak jak z uczniami. Po latach pamięta się albo tych wzorowych, albo tych, najdelikatniej mówiąc, "trudnych". Pamiętam najkrótsze kazanie, wygłoszone w Środę Popielcową w kościele akademickim na KUL-u. Ksiądz powiedział tylko jedno zdanie: "Przepuść Panie, przepuść, KUL-owi swojemu" i... usiadł.

Do dziś pamiętam też początek pielgrzymkowej konferencji o rodzinie: "Byli sobie dziad i baba - bardzo starzy oboje". Na pewno każdy kaznodzieja chce trafić do odbiorcy. Nie wszystkim, niestety, to się udaje. Niezależnie jednak od charyzmy i talentu każdy ksiądz może i powinien nauczyć się rzemiosła, posiąść podstawowe umiejętności retoryczne i słuchać tych, do których mówi!

O tym, że kościół jako instytucja dostrzega problem - a może kryzys? - homiletyki, świadczy utworzenie, jedynej w Polsce, Szkoły Kaznodziejów w Krakowie. Jej kierownikiem jest ks. prof. Wiesław Przyczyna. Już kilka lat temu zauważał, że główną wadą kazań jest oderwanie od życia i rozwlekłość. Diagnoza nadal aktualna. Wiele kontrowersji wzbudziła zredagowana wspólnie z ks. Maciejem Kubiakiem książka, wydana w 2008 r. w Księgarni Świętego Wojciecha, "Ściągać czy nie ściągać? O pomocach do homilii i kazań". Wynika z niej, że rośnie procent kapłanów ściągających homilie z sieci. Opanowali do perfekcji opcję "kopiuj/wklej" i... mów bez zrozumienia. Podobnie jak moi uczniowie, nie umieją oni korzystać z dobrych wzorów, a przecież gotowe materiały mogą być pomocą i inspiracją w przygotowaniu własnej wypowiedzi.

TREŚĆ, CZYLI CO POMYŚLI GŁOWA

O czym ma być kazanie? Najprościej mówiąc, o Panu Jezusie i Ewangelii, czyli Dobrej Nowinie. Dobrą homilię powinny charakteryzować dwie cechy: wierność Bogu i znajomość problemów człowieka. Tematem może być więc wszystko, co dotyczy ludzkiego losu. Często słyszę opinię: "znów ksiądz politykował na kazaniu". Mnie także rażą kazania bezpośrednio odnoszące się do bieżącej polityki, w których padają nazwy konkretnych partii czy nazwiska polityków. Jednak polityka rozumiana jako "roztropna troska o wspólne dobro" może i powinna być tematem kazań. Najgorzej jednak jest wtedy, gdy w kazaniu brak wyraźnie sprecyzowanego tematu. Księży gubi dość powszechne mniemanie, że zawsze coś się powie. Nauczyciele, szczególnie z długim stażem, też tak często myślą. Brak tematu to jeden mankament, ale za dużo wątków - też niedobrze. O takich "przeładowanych" kazaniach ks. Jan Twardowski żartobliwie pisze:

homilie jak ciężkie indyki
jakby ktoś przyszedł porozmawiać
z nikim...

(z wiersza "Bez indyków")

Słuchacz choruje potem na "niestrawność" i... omija kościół szerokim łukiem.

Lekarstwem może być przemyślana, trójdzielna kompozycja - jak w szkole - wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Tylko raz słuchałam tak przygotowanego kaznodziei, który zapowiadał w punktach treść homilii i konsekwentnie się ich trzymał. Dzięki niemu usłyszałam też o św. Efremie. Modlitwą do niego rozpoczynała się każda homilia rekolekcjonisty, a jej mądre słowa włączyłam do porannego pacierza:

Panie i Mistrzu mojego życia,
uwolnij mnie od gniewu, krytyki
i szemrania,
od niezdrowej ciekawości, ambicji
i czczych rozmów.
Udziel mi ducha prostoty, pokory,
cierpliwości i miłosierdzia.
Błagam Cię, spraw, abym poznał moje
wady oraz grzechy
I nigdy nie osądzał moich braci.
Panie mój i Boże, bądź uwielbiony na
wieki wieków. Amen.

FORMA, CZYLI "JĘZYK GIĘTKI"

Wielowątkowe kazanie z natury rzeczy jest nie tylko mało komunikatywne, ale i długie. Lepiej, by u słuchacza zostało uczucie niedosytu niż ulgi: "dobrze, że już skończył". Wydaje mi się, że homilia nie powinna zdominować innych części liturgii. Z mojego doświadczenia wynika, że 10-12 minut to optymalny czas. Wyjątkiem mogą być kazania okolicznościowe, wygłaszane w czasie uroczystości religijnych lub religijno-państwowych. Wtedy można sobie pozwolić na bardziej rozbudowaną wypowiedź.

Posługiwanie się językiem zrozumiałym dla odbiorców to kolejny - poza zwięzłością - podstawowy postulat w literaturze homiletycznej. Tyle teoria, a w praktyce? Kazania są albo przeładowane terminami teologicznymi, albo mówione językiem zbyt potocznym. Pierwszy "teologiczny żargon" jest po prostu niezrozumiały, drugi często zbyt ubogi, a nawet prymitywny, żeby wyrazić prawdy wiary.

Przestrzegam też przed przerostem formy nad treścią. Atrakcyjność tak, ale nie za wszelką cenę! Zawsze warto zadać sobie pytanie, czemu mają służyć użyte w kazaniu "ozdobniki" czy pokazywane gadżety. Część winy ponoszą też odbiorcy przyzwyczajeni przez media do tego, co atrakcyjne i zabawne. Księża starają się odpowiedzieć na takie zapotrzebowanie, niestety, nie zawsze fortunnie i... zamiast głosić Słowo, zabawiają wiernych. Ci z kolei są oporni i odporni na poważne i głębsze przemyślenia.

Oczywiście, język trzeba dostosować do słuchacza, ale umiar i w tym względzie byłby wskazany. Językoznawca profesor Jerzy Bralczyk radzi nie tylko kapłanom: "Myśl o tym, o czym mówisz, nie tylko o tym, jak mówisz - inaczej zatracisz prawdziwość i spontaniczność". Ja dodam jeszcze - bez tych cech nie będziesz wiarygodnym świadkiem i uczniem Jezusa. A On:

...na śmierć rozebrany
bosy,
prosi o słowa świeże
wilgotne od rosy

(ks. J. Twardowski, inny fragment wiersza "Bez indyków")

FORMA I TREŚĆ, CZYLI ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SŁOWO

Na koniec jeszcze coś z "polonistycznego podwórka", czyli poprawność językowa. Błędne akcentowanie, błędy w odmianie wyrazów i budowie zdań, to tylko niektóre z uchybień.

Drodzy kaznodzieje! Starajcie się "włączać" (NIE włanczać) wiernych w śpiew. W ogłoszeniach zaś poinformujcie o nabożeństwie odprawianym po prostu w maju (a NIE "w miesiącu maju"). Zachęcajcie, aby wziąć (NIE wziąść) w nim udział.

Homilia czy kazanie to nie są tylko zwykłe rodzaje przemówień - nie można zapomnieć o ich głównej funkcji, przepowiadaniu Słowa Bożego. Ryzyko niezrozumienia czy nawet odrzucenia jest w nią wpisane. Nawet św. Paweł narzekał na słuchaczy, a oni zarzucali mu, że mówi zbyt rozwlekle. Wygląda na to, że od czasów Apostoła Narodów niewiele się zmieniło.

W mojej ocenie księża mówią coraz lepsze homilie. Jest wielu kaznodziejów charyzmatycznych, przykuwających uwagę, skłaniających do refleksji, odpowiedzialnych za Słowo. Zdarza mi się jednak słuchać kazań słabych, nieprzemyślanych i płytkich. Co robię, żeby powściągnąć emocje? Korzystam z rady mojego szkolnego kolegi, dziś jezuity i przypominam sobie historię opisaną w Księdze Liczb (22,1-25). Świadomość, że Pan Bóg przemówił nawet przez oślicę Balaama bywa krzepiąca, a na pewno pomaga ukoić skołatane nerwy i wytrwać do końca liturgii.

Renata Bakuła

Tekst pochodzi z Tygodnika
Idziemy, 27 września 2009



Wasze komentarze:
 ro: 14.03.2013, 20:24
 I jeszcze błaganie do śląskich (choć może nie tylko) księży: odmieniajcie nazwiska przez przypadki, niech msza św. będzie za duszę ś.p. Jana Kowalskiego, a nie Jana Kowalski.
(1)


Autor

Treść

Nowości

św. Ekspedytśw. Ekspedyt

Modlitwa do św. EkspedytaModlitwa do św. Ekspedyta

Litania do św. EkspedytaLitania do św. Ekspedyta

św. Elfegśw. Elfeg

św. Leon IXśw. Leon IX

Urodziny jeżyka JasiaUrodziny jeżyka Jasia

Najbardziej popularne

Modlitwa o CudModlitwa o Cud

Tajemnica SzczęściaTajemnica Szczęścia

Modlitwy do św. RityModlitwy do św. Rity

Litania do św. JózefaLitania do św. Józefa

Jezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się JezusowiJezu, Ty się tym zajmij - Akt oddania się Jezusowi

Godzina Łaski 2023Godzina Łaski 2023

Poprzednia[ Powrót ]Następna
 
[ Strona główna ]

Modlitwy | Zagadki | Opowiadania | Miłość | Powołanie | Małżeństwo | Niepłodność | Narzeczeństwo | Prezentacje | Katecheza | Maryja | Tajemnica Szczęścia | Dekalog | Psalmy | Perełki | Cuda | Psychotesty |

Polityka Prywatności | Kontakt - formularz | Kontakt

© 2001-2024 Pomoc Duchowa
Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej